niedziela, 24 lutego 2013

Od Anubisa

Przechadzałem się po Watasze, nic ciekawego się nie działo, więc postanowiłem zwiedzić inne Watahy, nie zajęło mi to wiele czasu, na sam koniec została mi Wataha Europy. Już się do niej przymieżałem, ale usłyszałem głos... Podszedłem bliżej i ujżałem pewną waderę, wyglądała młodo, uznałem że należy do Watahy Europy. Podszedłem cicho do młodej samicy i przyglądałem się chwilę, gdy mnie zauważyła nie miałem wyboru, więc podszedłem do niej... 
-Witaj...-Powiedziałem przyjaźnie, chodź możliwe, że mój wyraz pyska mówił inaczej. 
-Cześć-Powiedziała niepewnie wadera. 
-Jestem Anubis z Watahy Azji, a ty, jak się zwiesz?-Spytałem wilczycy
-----------------------------------Miriam?------------------------------------------
-Jestem Miriam z Watahy Europy-odpowiedziałam z nutą niepewności.-Co tu robisz?
-Przyszedłem pozwiedzać.-odpowiedział.
Wiedziałam, że powinnam go wygonić, ale zdawał się być miły.
-Czyżby twoja wataha była zbyt nudna?-spytałam.
-Nie, ale czasem fajnie jest zobaczyć coś innego.
Patrzyłam na niego od góry do dołu i od dołu do góry.  W gruncie rzeczy głupio byłoby być agresywną co do niego. Zwłaszcza, że wydawał się być jedynym wilkiem, którego znam, i z którym można by pogadać. No jasne jest moje rodzeństwo, ale co mi po nim skoro obchodzi ich jedynie kontakt z ziemią?
-No to pozwiedzaj, ale wybacz muszę ci towarzyszyć, w razie gdybyś planował atak na nasze Alfy, lub zacząć podburzać inne wilki.
-Ok.
-Jesteś Alfą?-spytałam się.
-Tak.-odparł.
Hmmm... No cóż. Zbyt rozmowny to on nie był.
-Mogę kiedyś ja pozwiedzać tereny twojej watahy?-spytałam się.
-------------------------------------------Anubis?----------------------------------------------
-Czemu nie? Na pewno będziesz mile widziana. 
-Dzięki-Wadera uśmiechnęła się, a ja jak sobie postanowiłem zwiedzałem teren. Miriam nie odstępowała mnie, ciągle się przypatrywała,czy nie czynię czegoś złego. Gdy oglądnąłem wszystkie tereny Watahy Europy, wróciłem na granicę, gdzie wróciłem do naszej Watahy, pomimo tego pilnowania, zdawała się być miłą samicą... Doszedłem już do mej piramidy i położyłem się przed nią...

sobota, 23 lutego 2013

Od Picallo

Przechodziłem obok jakiegoś lasu. Usłyszałem wycie innych wilków. Od razu pobiegłem w tamtą stronę. Kiedy znalazłem się już na małej polance otoczyło mnie kilka watah warcząc i skradając się. Nagle z tłumu wyszła jakaś jakaś szara wilczyca. Od razu się w niej zakochałem. Nagle wyrwała mnie z zamyśleniu jednym mocnym drapnięciem. 
- Ał! A to za co?! - zapytałem. 
- Czego tu chcesz? 
- Ja niczego, szukam tylko watahy. 
- To sobie dalej szukaj. 
- Ale, a em...mógłbym dołączyć do waszej? 
- Waszej? Chyba do mojej. 
- Mógłbym? 
Spojżała na mnie srogo. Chwilę pomyślała po czym odparła zrezygnowana. 
- A dobra... 
- Dzięki! Dzięki! 
- No chodź już. 
W drodze do watahy zapytałem. 
- Jak masz na imię? 
- Windstream. 
- Ładnie.
------------------------------------------Windstream, dokończysz?------------------------

środa, 20 lutego 2013

Od Bloody Valentine

Szłam przez las. Nie wiem jak się nazywał i niezbyt mnie to obchodziło. Potknęłam się o kamień.
-Głupi Kamień!-wrzasnęłam.
-Głośniej nie można było?-usłyszałam głos.
-Kim Jesteś?
-Alfą Watahy Obydwu Ameryk złotko.
-TYLKO NIE ZŁOTKO!!!
-Jak tam chcesz.
Nagle z krzewów wyłonił się niczego sobie basior.
-Kim jesteś ty w takim razie?-spytał się.
-Bloody Valentine z Watahy Azji.-odpowiedziałam bezmyślnie.-Jak masz na imię?
-Wypada powiedzieć, że jestem Gold Master.
-Chcesz się ze mną przejść?-spytałam się.
-Okej.
-Masz partnerkę?-spytałam się nie wiedzieć czemu.
-Nie, a ty partnera?
-Nie. Posłuchaj, podobasz mi się i nie wiem co z tym zrobić.
-----------------------------Gold Master, dokończysz?------------------------
- To może bądźmy przyjaciółmi?
---------------------------------Bloody Valentine?----------------------------------
-Przyjaciółmi?! Żartujesz! Ja nie mam przyjaciół bo są zbędni i tylko przeszkadzają.
Szliśmy sobie przez las gdy nagle Gold Master liznął mnie po pysku.
-Jak mówię, ze ci się podobam to ty nic, ale jak jestem cicho to okazujesz uczucia? Już jest za późno. Myślałam, ze jesteś inny i nie boisz się zobowiązań.-Krzyczałam w furii i rzuciłam się na niego. Wyglądaliśmy tak:

Nagle upadłam na Gold Mastera, a on przewrócił mnie na plecy i koziołkowaliśmy chwile dopóki nie wpadliśmy do jakiegoś jeziora. W tedy Gold Master powiedział:
--------------------------------------Co powiedziałeś?------------------------------------
- O Faeoro! Jaka ta woda jest lodowata!
-Coś ci przeszkadza?-zapytała się Bloody brodząc w wodzie. Muszę przyznać, że wyglądała ślicznie.-Co sie tak na mnie gapisz?
- Eeee...
-Przygłup.
-Może nie możemy być partnerami, ale możemy mieć szczeniaki. Co ty na to?
-------------------------------------------Bloody?----------------------------------------
-Cholera, czy ty coś sugerujesz?
-Tak.
-Hmmm...-zbił mnie trochę z tropu taki jest bezczelny, ale miałam na to ochotę.- No więc tak.
Potem poszliśmy do jaskini i teraz jestem w ciąży. Chyba każdy wie jak się robi szczeniaki.

poniedziałek, 18 lutego 2013

Anubis

A więc Bloody Valentine doczekała się i nie musi już zastępować alfy ponieważ znalazł się samiec Alfa Anubis. Więcej dowiecie się w watasze Azji.

sobota, 16 lutego 2013

DO WSZYSTKICH ALF!!!!

Prosiłabym alfy wszystkich watah o przysłanie mi zdjęć terenów i linku do hymnu watahy. Byłabym bardzo wdzięczna. Coldsnap.
Linki wysyłajcie na mojego maila:
blaskszmaragdziku@gmail.com
doggi:
arya0810
howrse:
arya0810

Od Coldsnap

Szłam przez las z Talonem gdy nagle wyszliśmy na otwartą polanę, na której poustawiane były kamienne kręgi. Wyglądały tak:

Z przeciwnych stron zbliżały się inne wilki. CZułam, że nie powinniśmy walczyć w tym miejscu.Weszliśmy do środka.
-Kim jesteście?- zapytałam się.
Nie odpowiedzieli. Zrozumiałam, że czekają aż my się przedstawimy.
-Jestem Coldsnap, Alfa watahy Europy.
-A ja Talon, także Alfa watahy Europy.-powiedział Talon.
Podeszła do nas jedna wadera i przedstawiła się:
-Ja jestem Solitaire, Alfa watahy Australii.
Po czym wycofała się. Zaraz za nią odezwała się inna wadera.
-Jestem Sandstorm alfa watahy Afryki.
-Jestem Bloody Valentine.-odezwała się inna.- Beta watahy Azji. Na alfę czekam, a sama nie chcę nią być.
-Ja jestem Windstream, alfa watahy Obydwu Biegunów.
Na samym końcu wystąpił basior, który wyglądał dość nieufnie.
-Zwą mnie Anubis i jestem alfą watahy obydwu Ameryk.
Nasze spotkanie było dość krótkie. W zasadzie zaraz potem poszliśmy, ale przynajmniej wiedziałam, że są też inne watahy w okolicy.

Watahy

Jak już pewnie zauważyliście doszły nowe watahy więc jeżeli ktoś chce sie przenieść niech napisze do mnie:
arya0810 (doggi)
arya0810 (howrse)
blaskszmaragdziku@gmail.com

piątek, 15 lutego 2013

Od Makao

Makao usiadła razem z Coldsnap pod drzewem. Uśmiechnęła się do niej.
 -Opowiem ci moją historię. Dokładnie. I nie męcz mnie już o to więcej.
 Urodziłam się daleko, w gęstym i prawie niezaludnionym lesie. Miałam czworo rodzeństwa. Mój ojciec był Alfą, a matka doskonałą Łowczynią. Gdy miałam dwa miesiące, w okolice naszego Legowiska przyszła grupka nieznanych nam ludzi. Nie byliśmy zbyt podejrzliwi, ale rodzce trzymali nas, szczenięta, z dala od nich. Mieli rację. 
 Pewnego dnia jeden z moich braci, Jazz, namówił nas na spacer pod nieobecność matki. Poszliśmy calą piątką. Dobrze znaliśmy okolicę i nie obawialiśmy się niczego. Może byliśmy zbyt pewni siebie, może to po prostu taka cecha dzieciństwa, a może... nie ważne. Natknęliśmy się na tych obcych ludzi. To było zupełnie nieoczekiwane. Jeden z nich zarzucił worek na Jazza, inny na mnie i na Fi, moją siostrę. Reszta chyba zdążyła uciec. Obok słyszałam szamotaninę Jazza i gniewne krzyki ludzi. Potem rozdzierany worek i wrzask bólu. Jazz... uwolnił się?
 Zostałam ja i Fi. Ściśnięte w jednym worku przeżywałyśmy koszmar. Początkowo wyłyśmy rozpaczliwie, wołając o pomoc. Próbowano nas tego oduczyć kopniakami. Z niejakim wstydem przyznaję, że się to udało. Nie byłyśmy silne duchem, a wilczęta słabo panują jeszcze nad odruchami, więc opór ustał. Zaczęłam zastanawiać się, co będzie dalej. Co się stanie? Podróż się dłużyła. Pewnego dnia rozwarto worek. Spojrzałam z odrazą na człowieka nade mną. Do środka wsunęła się ręka i wyjęła moją siostrę. Dziabnęłam rękę i skaleczyłam. Szkoda, że nie byłam większa. Fi przełożono do drugiego worka i przez chwilę słyszałam, jak popiskiwała cicho, a potem jej głos zagłuszyli ludzie. Zrozumiałam, że Fi poniesiono gdzie indziej niż mnie i nigdy jej już nie zobaczę.
  Nie będę opisywała dalszej podróży. W każdym razie doszliśmy do obozowiska. Później się dowiedziałam, że nazywa się to cyrk. Kilka dni później zaczęto mnie ''szkolić'', tzn męczyć, abym robiła różne dziwne rzeczy. A przecież byłam dopiero szczenięciem! Karmili mnie mało i rzadko, tylko wtedy, gdy podobały im się moje wyniki tego dziwnego szkolenia. W ten sposób dorastałam, wkrótce zaczęto mnie wystawiać na pokazach ku uciesze tłumu ludzi. Męczyłam się tak parę lat, aż do pewnej zimowej nocy.
  Było wyjątkowo zimno. Jak zwykle ze swojej klatki nasłuchiwałam odległych odglosów lasu i co jakiś czas wyłam żałośnie. Dotąd nie przynosiło to efektów, co najwyżej dostałam kopniaka od wartownika. Nagle usłyszałam lekkie stąpanie lap po śniegu. Odwróciłam się w tamtą stronę. Wilk o jasnej, wtapiającej się nieco w tło sierści szedł obok klatek. Był mniej więcej w moim wieku, może trochę starszy. Pisnęłam do niego, bylo jasne, że mnie zauważył. Skierował na mnie wzrok i mruknął:
- Biedna... Ludzie są straszni.
  Myślałam, ze pódzie dalej, ale on zaczaił się za wartownikiem. Skoczył mu na plecy i ogłuszył, a potem zerwal lańcuch z klatki podtrzymujący kłódkę jednym kłapnięciem zębów! Podobnie uczynił z kilkoma innymi klatkami i po chwili oszołomione nieco zwierzęta zaczęły wychodzić z klatek w gęsty ciemny las.  
  Ja także się odwróciłam, ale nieznajomy wilk powiedział:
- Chodź ze mną.
  Zgodziłam się, bo niewiele wiedzialam o życiu w lesie i pewnie bym dlugo nie przeżyla sama. Poszliśmy krętą ścieżką między sosnami i doprowadził mnie do pospiesznie wykopanego legowiska. Powiedział, że jego brat wkrótce wróci z polowania, a że jest świetnym lowcą, to na pewno starczy dla mnie. Powiedzial też, że się nazywa Draugluin i że od kilku lat razem z bratem wędrują po świecie. Jak przewidywał Draugluin, jego brat wrócił z posiłkiem i po raz pierwszy od dawna sie najadlam. Carcharoth - brat - zgodził się, bym wędrowala z nimi. Od tego czasu wlóczymy się po świecie, ale dopiero teraz Draugluin zostal moim partnerem i dołączyliśmy do watahy.