Zmieniamy adres bloga na:
wataha-zlotego-nilu.blogspot.com
Dla nas, wilków z watahy świata Świat jest jednym wielkim domem. Chcesz to przyłącz się i zawyj razem z nami.
sobota, 6 kwietnia 2013
wtorek, 2 kwietnia 2013
Od Ulquiorry
Pewnego dnia wstałem i poszedłem na polowanie. Słońce jeszcze wschodziło. Razem ze swoim przyjacielem Ryukiem postanowiliśmy zapolować na największego jaka, jaki pasał się na północy. Ja swojego upolowałem. Usłyszałem wołanie o pomoc. Był to mój przyjaciel w sidłach wielkiego króla smoków. Próbowałem mu pomóc ale nic nie mogłem zrobić. Smok ten był za bardzo potężny aby go zranić. W mgnieniu oka smok zmiażdżył go pod swoimi wielkimi łapami. Czułem straszny ból. Właśnie straciłem mojego najlepszego przyjaciela. Musiałem się na smoku zemścić. Bez wahania zacząłem w niego uderzać czarami. Gdy moja siła magiczna była już bardzo słaba, wyciągnąłem miecz i ruszyłem do walki. Nawet nie zauważyłem gdy smok mnie zranił, po prostu walczyłem dalej. Poważnie zraniłem bestię. Runął do wody. Byłem bardzo podniecony tym że właśnie zgładziłem Króla Smoków. Zauważyłem że krwawię. Zemdlałem.
Obudziłem się nazajutrz z wielkim bólem. Podszedłem do kałuży. Nie wierzyłem własnym oczom. Smok, kiedy został pokonany przekazał mi swoje moce. A były to jeszcze bardzo potężne moce Króla Smoków. Zjawił się posłannik smoków. Powiedział mi : Jesteś bardzo potężny wilki, nikomu dotąd nie udało się zabić Króla. Od teraz ty jesteś naszym Królem. Nie wierzyłem własnym uszom. Nie dość że musiałem poszukać sobie watahy to będę musiał zajmować się panowaniem nad wielkimi smokami.
Poszedłem w podróż. W podróż do watahy.
Stałem już u progów watahy. Wszyscy patrzeli na mnie obojętnym wzrokiem, wyglądali jakby się mnie bali. Szamani wytykali mnie łapami i mówili : "To ten, Król Smoków". Niestety niektórzy znali mnie za tego który wytępił całą watahę za młodu. Wchodząc na dziedziniec zauważyłem piękną, białą wilczycę. Przywitała się :
- Witaj! Jesteś nowy? Jestem Luna, miło mi cię poznać.
- Jestem Ulquiorra - powiedziałem
- W jakiej jesteś watasze?
- Obydwu biegunów. A ty?
- Ach. Ja jestem w Europie. Leży na zachodzie. A ty gdzie mieszkasz? W północnym czy południowym?
- W północnym, w jaskini. - Luna bardzo mi się spodobała. Poczułem coś dziwnego. Czego nigdy nie odczuwałem
------------------------------Luna, dokończysz?-------------------------------
Obudziłem się nazajutrz z wielkim bólem. Podszedłem do kałuży. Nie wierzyłem własnym oczom. Smok, kiedy został pokonany przekazał mi swoje moce. A były to jeszcze bardzo potężne moce Króla Smoków. Zjawił się posłannik smoków. Powiedział mi : Jesteś bardzo potężny wilki, nikomu dotąd nie udało się zabić Króla. Od teraz ty jesteś naszym Królem. Nie wierzyłem własnym uszom. Nie dość że musiałem poszukać sobie watahy to będę musiał zajmować się panowaniem nad wielkimi smokami.
Poszedłem w podróż. W podróż do watahy.
Stałem już u progów watahy. Wszyscy patrzeli na mnie obojętnym wzrokiem, wyglądali jakby się mnie bali. Szamani wytykali mnie łapami i mówili : "To ten, Król Smoków". Niestety niektórzy znali mnie za tego który wytępił całą watahę za młodu. Wchodząc na dziedziniec zauważyłem piękną, białą wilczycę. Przywitała się :
- Witaj! Jesteś nowy? Jestem Luna, miło mi cię poznać.
- Jestem Ulquiorra - powiedziałem
- W jakiej jesteś watasze?
- Obydwu biegunów. A ty?
- Ach. Ja jestem w Europie. Leży na zachodzie. A ty gdzie mieszkasz? W północnym czy południowym?
- W północnym, w jaskini. - Luna bardzo mi się spodobała. Poczułem coś dziwnego. Czego nigdy nie odczuwałem
------------------------------Luna, dokończysz?-------------------------------
sobota, 30 marca 2013
Od Frostbolt
Biegłam przez las. Wiedziałam, że wyszłam poza graniece watahy bo zrobiło się chłodniej. To były tereny Watahy Obydwu Biegunów. Nagle Wpadłam na jakiegoś wilka. Był czerwony i miał opaskę na oku.
-C,Kim jesteś i co tu robisz?-zapytał sie.
-Jestem Frostbolt z Watahy Europy, a ty kim jesteś?
-Jestem Lavi. Jesteś obca, nie powinno cię tu być.
-Ale jestem. Nic na to nie poradzisz.
Obejrzałam go od stóp do głów. Nie wyglądał jakoś źle. Był całkiem przystojny. Ale jego uroda mnie nie obchodziła. Chciałam się tylko dostać do Elentarisa i z nim odwiedzić moją znajomą Home w Watasze Życia, która była daleko za granicami.
-Prze[uścisz mnie?-zapytałam sie.
----------------Lavi?--------------
-C,Kim jesteś i co tu robisz?-zapytał sie.
-Jestem Frostbolt z Watahy Europy, a ty kim jesteś?
-Jestem Lavi. Jesteś obca, nie powinno cię tu być.
-Ale jestem. Nic na to nie poradzisz.
Obejrzałam go od stóp do głów. Nie wyglądał jakoś źle. Był całkiem przystojny. Ale jego uroda mnie nie obchodziła. Chciałam się tylko dostać do Elentarisa i z nim odwiedzić moją znajomą Home w Watasze Życia, która była daleko za granicami.
-Prze[uścisz mnie?-zapytałam sie.
----------------Lavi?--------------
piątek, 29 marca 2013
Trzecia ankieta
No dobra. Zostały wybrane 2 nazwy (obie miały 50%), aponieważ chcę byście wszyscy uczestniczyli w życiu watahy zapraszam do głosowania w 3 ankieice.
piątek, 22 marca 2013
Druga ankieta
Ja i Taure wybrałyśmy 3 nazwy (tak wiem, 2 są od nas). Głosujcie na tą, która wam sie podoba najbardziej.
środa, 20 marca 2013
Smutne wieści
Riptide, Roxa, Lutec i Lani postanowili odejśc. Pożegnajmy ich serdecznie. Nigdy was nie zapomnimy.
Od Riptide
Własnie dostałem list od mojej siostry. Miałem objąć stanowisko Alfy w innej watasze. Własnie zmarł nasz ojeciec. Podszedłem do Roxy. Musiałem jej o tym powiedzieć.
- Roxa, posłuchaj. Muszę odejść z watahy. Zmarł mój ojciec i muszę zostać Alfą innej watahy.
--------------------Cd. Od Roxy--------------------
-Ojej. To straszne. Współczuję ci. Pójdę z tobą.
-Naprawdę?
-Tak. Pewnie. Zapytajmy się co na to dzieci.
Podeszliśmy do naszych dzieci. Były już dorosłe i nie mogliśmy za nich decydować.
-Wasz ojciec musi odejść. Ja idę z nim. Co wy na to?
Lutec i Lani się zgodzili. Niestety Miriam postanowiła zostać. Pożegnaliśmy się tylko z Alfami i innymi wilkami i poszliśmy w świat.
- Roxa, posłuchaj. Muszę odejść z watahy. Zmarł mój ojciec i muszę zostać Alfą innej watahy.
--------------------Cd. Od Roxy--------------------
-Ojej. To straszne. Współczuję ci. Pójdę z tobą.
-Naprawdę?
-Tak. Pewnie. Zapytajmy się co na to dzieci.
Podeszliśmy do naszych dzieci. Były już dorosłe i nie mogliśmy za nich decydować.
-Wasz ojciec musi odejść. Ja idę z nim. Co wy na to?
Lutec i Lani się zgodzili. Niestety Miriam postanowiła zostać. Pożegnaliśmy się tylko z Alfami i innymi wilkami i poszliśmy w świat.
wtorek, 19 marca 2013
Małe info.
Ok. ankieta się zakończyła. Głosowanie skończone. Będziemy mieli jedna watahę. Na razie czkekam na jakąś fajną nazwę. Piszcie w komentarzach. Najlepsza nazwa zostanie nazwą watahy, a wilk dostanie mały upominek.
czwartek, 14 marca 2013
piątek, 8 marca 2013
poniedziałek, 4 marca 2013
Evanlyn i Lila
Do watahy Australii dołaczyły 2 nowe wadery, czyli Evanlyn i Lila. Przywitajcie je gorąco.
piątek, 1 marca 2013
Muzyka
Jak już może zauważyliście nie ma na górze hymnów. Po prostu coś mi się skopało w komputerze i dodam je dopiero jak to naprawię. Przepraszam za kłopot.
Od Windstream. Ciąg Dalszy opowiadania od Picallo
-Nie pozwalaj sobie-warknęłam- A ty?
-Picallo
-Am...Dobra jesteśmy -mruknęłam i weszłam do swojej jaskini
-Hej! Zaraz, zaraz! A ja??-krzykną za mną.
-Pfff...-westchnęłam i wyszłam do niego- Dobra choć pomogę Ci szukać...
--------------
Picallo?
-Picallo
-Am...Dobra jesteśmy -mruknęłam i weszłam do swojej jaskini
-Hej! Zaraz, zaraz! A ja??-krzykną za mną.
-Pfff...-westchnęłam i wyszłam do niego- Dobra choć pomogę Ci szukać...
--------------
Picallo?
niedziela, 24 lutego 2013
Od Anubisa
Przechadzałem się po Watasze, nic ciekawego się nie działo, więc postanowiłem zwiedzić inne Watahy, nie zajęło mi to wiele czasu, na sam koniec została mi Wataha Europy. Już się do niej przymieżałem, ale usłyszałem głos... Podszedłem bliżej i ujżałem pewną waderę, wyglądała młodo, uznałem że należy do Watahy Europy. Podszedłem cicho do młodej samicy i przyglądałem się chwilę, gdy mnie zauważyła nie miałem wyboru, więc podszedłem do niej...
-Witaj...-Powiedziałem przyjaźnie, chodź możliwe, że mój wyraz pyska mówił inaczej.
-Cześć-Powiedziała niepewnie wadera.
-Jestem Anubis z Watahy Azji, a ty, jak się zwiesz?-Spytałem wilczycy
-----------------------------------Miriam?------------------------------------------
-Jestem Miriam z Watahy Europy-odpowiedziałam z nutą niepewności.-Co tu robisz?
-Przyszedłem pozwiedzać.-odpowiedział.
Wiedziałam, że powinnam go wygonić, ale zdawał się być miły.
-Czyżby twoja wataha była zbyt nudna?-spytałam.
-Nie, ale czasem fajnie jest zobaczyć coś innego.
Patrzyłam na niego od góry do dołu i od dołu do góry. W gruncie rzeczy głupio byłoby być agresywną co do niego. Zwłaszcza, że wydawał się być jedynym wilkiem, którego znam, i z którym można by pogadać. No jasne jest moje rodzeństwo, ale co mi po nim skoro obchodzi ich jedynie kontakt z ziemią?
-No to pozwiedzaj, ale wybacz muszę ci towarzyszyć, w razie gdybyś planował atak na nasze Alfy, lub zacząć podburzać inne wilki.
-Ok.
-Jesteś Alfą?-spytałam się.
-Tak.-odparł.
Hmmm... No cóż. Zbyt rozmowny to on nie był.
-Mogę kiedyś ja pozwiedzać tereny twojej watahy?-spytałam się.
-------------------------------------------Anubis?----------------------------------------------
-Czemu nie? Na pewno będziesz mile widziana.
-Dzięki-Wadera uśmiechnęła się, a ja jak sobie postanowiłem zwiedzałem teren. Miriam nie odstępowała mnie, ciągle się przypatrywała,czy nie czynię czegoś złego. Gdy oglądnąłem wszystkie tereny Watahy Europy, wróciłem na granicę, gdzie wróciłem do naszej Watahy, pomimo tego pilnowania, zdawała się być miłą samicą... Doszedłem już do mej piramidy i położyłem się przed nią...
-Witaj...-Powiedziałem przyjaźnie, chodź możliwe, że mój wyraz pyska mówił inaczej.
-Cześć-Powiedziała niepewnie wadera.
-Jestem Anubis z Watahy Azji, a ty, jak się zwiesz?-Spytałem wilczycy
-----------------------------------Miriam?------------------------------------------
-Jestem Miriam z Watahy Europy-odpowiedziałam z nutą niepewności.-Co tu robisz?
-Przyszedłem pozwiedzać.-odpowiedział.
Wiedziałam, że powinnam go wygonić, ale zdawał się być miły.
-Czyżby twoja wataha była zbyt nudna?-spytałam.
-Nie, ale czasem fajnie jest zobaczyć coś innego.
Patrzyłam na niego od góry do dołu i od dołu do góry. W gruncie rzeczy głupio byłoby być agresywną co do niego. Zwłaszcza, że wydawał się być jedynym wilkiem, którego znam, i z którym można by pogadać. No jasne jest moje rodzeństwo, ale co mi po nim skoro obchodzi ich jedynie kontakt z ziemią?
-No to pozwiedzaj, ale wybacz muszę ci towarzyszyć, w razie gdybyś planował atak na nasze Alfy, lub zacząć podburzać inne wilki.
-Ok.
-Jesteś Alfą?-spytałam się.
-Tak.-odparł.
Hmmm... No cóż. Zbyt rozmowny to on nie był.
-Mogę kiedyś ja pozwiedzać tereny twojej watahy?-spytałam się.
-------------------------------------------Anubis?----------------------------------------------
-Czemu nie? Na pewno będziesz mile widziana.
-Dzięki-Wadera uśmiechnęła się, a ja jak sobie postanowiłem zwiedzałem teren. Miriam nie odstępowała mnie, ciągle się przypatrywała,czy nie czynię czegoś złego. Gdy oglądnąłem wszystkie tereny Watahy Europy, wróciłem na granicę, gdzie wróciłem do naszej Watahy, pomimo tego pilnowania, zdawała się być miłą samicą... Doszedłem już do mej piramidy i położyłem się przed nią...
sobota, 23 lutego 2013
Od Picallo
Przechodziłem obok jakiegoś lasu. Usłyszałem wycie innych wilków. Od razu pobiegłem w tamtą stronę. Kiedy znalazłem się już na małej polance otoczyło mnie kilka watah warcząc i skradając się. Nagle z tłumu wyszła jakaś jakaś szara wilczyca. Od razu się w niej zakochałem. Nagle wyrwała mnie z zamyśleniu jednym mocnym drapnięciem.
- Ał! A to za co?! - zapytałem.
- Czego tu chcesz?
- Ja niczego, szukam tylko watahy.
- To sobie dalej szukaj.
- Ale, a em...mógłbym dołączyć do waszej?
- Waszej? Chyba do mojej.
- Mógłbym?
Spojżała na mnie srogo. Chwilę pomyślała po czym odparła zrezygnowana.
- A dobra...
- Dzięki! Dzięki!
- No chodź już.
W drodze do watahy zapytałem.
- Jak masz na imię?
- Windstream.
- Ładnie.
------------------------------------------Windstream, dokończysz?------------------------
- Ał! A to za co?! - zapytałem.
- Czego tu chcesz?
- Ja niczego, szukam tylko watahy.
- To sobie dalej szukaj.
- Ale, a em...mógłbym dołączyć do waszej?
- Waszej? Chyba do mojej.
- Mógłbym?
Spojżała na mnie srogo. Chwilę pomyślała po czym odparła zrezygnowana.
- A dobra...
- Dzięki! Dzięki!
- No chodź już.
W drodze do watahy zapytałem.
- Jak masz na imię?
- Windstream.
- Ładnie.
------------------------------------------Windstream, dokończysz?------------------------
środa, 20 lutego 2013
Od Bloody Valentine
Szłam przez las. Nie wiem jak się nazywał i niezbyt mnie to obchodziło. Potknęłam się o kamień.
-Głupi Kamień!-wrzasnęłam.
-Głośniej nie można było?-usłyszałam głos.
-Kim Jesteś?
-Alfą Watahy Obydwu Ameryk złotko.
-TYLKO NIE ZŁOTKO!!!
-Jak tam chcesz.
Nagle z krzewów wyłonił się niczego sobie basior.
-Kim jesteś ty w takim razie?-spytał się.
-Bloody Valentine z Watahy Azji.-odpowiedziałam bezmyślnie.-Jak masz na imię?
-Wypada powiedzieć, że jestem Gold Master.
-Chcesz się ze mną przejść?-spytałam się.
-Okej.
-Masz partnerkę?-spytałam się nie wiedzieć czemu.
-Nie, a ty partnera?
-Nie. Posłuchaj, podobasz mi się i nie wiem co z tym zrobić.
-----------------------------Gold Master, dokończysz?------------------------
- To może bądźmy przyjaciółmi?
---------------------------------Bloody Valentine?----------------------------------
-Przyjaciółmi?! Żartujesz! Ja nie mam przyjaciół bo są zbędni i tylko przeszkadzają.
Szliśmy sobie przez las gdy nagle Gold Master liznął mnie po pysku.
-Jak mówię, ze ci się podobam to ty nic, ale jak jestem cicho to okazujesz uczucia? Już jest za późno. Myślałam, ze jesteś inny i nie boisz się zobowiązań.-Krzyczałam w furii i rzuciłam się na niego. Wyglądaliśmy tak:
Nagle upadłam na Gold Mastera, a on przewrócił mnie na plecy i koziołkowaliśmy chwile dopóki nie wpadliśmy do jakiegoś jeziora. W tedy Gold Master powiedział:
--------------------------------------Co powiedziałeś?------------------------------------
- O Faeoro! Jaka ta woda jest lodowata!
-Coś ci przeszkadza?-zapytała się Bloody brodząc w wodzie. Muszę przyznać, że wyglądała ślicznie.-Co sie tak na mnie gapisz?
- Eeee...
-Przygłup.
-Może nie możemy być partnerami, ale możemy mieć szczeniaki. Co ty na to?
-------------------------------------------Bloody?----------------------------------------
-Cholera, czy ty coś sugerujesz?
-Tak.
-Hmmm...-zbił mnie trochę z tropu taki jest bezczelny, ale miałam na to ochotę.- No więc tak.
Potem poszliśmy do jaskini i teraz jestem w ciąży. Chyba każdy wie jak się robi szczeniaki.
-Głupi Kamień!-wrzasnęłam.
-Głośniej nie można było?-usłyszałam głos.
-Kim Jesteś?
-Alfą Watahy Obydwu Ameryk złotko.
-TYLKO NIE ZŁOTKO!!!
-Jak tam chcesz.
Nagle z krzewów wyłonił się niczego sobie basior.
-Kim jesteś ty w takim razie?-spytał się.
-Bloody Valentine z Watahy Azji.-odpowiedziałam bezmyślnie.-Jak masz na imię?
-Wypada powiedzieć, że jestem Gold Master.
-Chcesz się ze mną przejść?-spytałam się.
-Okej.
-Masz partnerkę?-spytałam się nie wiedzieć czemu.
-Nie, a ty partnera?
-Nie. Posłuchaj, podobasz mi się i nie wiem co z tym zrobić.
-----------------------------Gold Master, dokończysz?------------------------
- To może bądźmy przyjaciółmi?
---------------------------------Bloody Valentine?----------------------------------
-Przyjaciółmi?! Żartujesz! Ja nie mam przyjaciół bo są zbędni i tylko przeszkadzają.
Szliśmy sobie przez las gdy nagle Gold Master liznął mnie po pysku.
-Jak mówię, ze ci się podobam to ty nic, ale jak jestem cicho to okazujesz uczucia? Już jest za późno. Myślałam, ze jesteś inny i nie boisz się zobowiązań.-Krzyczałam w furii i rzuciłam się na niego. Wyglądaliśmy tak:
Nagle upadłam na Gold Mastera, a on przewrócił mnie na plecy i koziołkowaliśmy chwile dopóki nie wpadliśmy do jakiegoś jeziora. W tedy Gold Master powiedział:
--------------------------------------Co powiedziałeś?------------------------------------
- O Faeoro! Jaka ta woda jest lodowata!
-Coś ci przeszkadza?-zapytała się Bloody brodząc w wodzie. Muszę przyznać, że wyglądała ślicznie.-Co sie tak na mnie gapisz?
- Eeee...
-Przygłup.
-Może nie możemy być partnerami, ale możemy mieć szczeniaki. Co ty na to?
-------------------------------------------Bloody?----------------------------------------
-Cholera, czy ty coś sugerujesz?
-Tak.
-Hmmm...-zbił mnie trochę z tropu taki jest bezczelny, ale miałam na to ochotę.- No więc tak.
Potem poszliśmy do jaskini i teraz jestem w ciąży. Chyba każdy wie jak się robi szczeniaki.
poniedziałek, 18 lutego 2013
Anubis
A więc Bloody Valentine doczekała się i nie musi już zastępować alfy ponieważ znalazł się samiec Alfa Anubis. Więcej dowiecie się w watasze Azji.
sobota, 16 lutego 2013
DO WSZYSTKICH ALF!!!!
Prosiłabym alfy wszystkich watah o przysłanie mi zdjęć terenów i linku do hymnu watahy. Byłabym bardzo wdzięczna. Coldsnap.
Linki wysyłajcie na mojego maila:
blaskszmaragdziku@gmail.com
doggi:
arya0810
howrse:
arya0810
Linki wysyłajcie na mojego maila:
blaskszmaragdziku@gmail.com
doggi:
arya0810
howrse:
arya0810
Od Coldsnap
Szłam przez las z Talonem gdy nagle wyszliśmy na otwartą polanę, na której poustawiane były kamienne kręgi. Wyglądały tak:
Z przeciwnych stron zbliżały się inne wilki. CZułam, że nie powinniśmy walczyć w tym miejscu.Weszliśmy do środka.
-Kim jesteście?- zapytałam się.
Nie odpowiedzieli. Zrozumiałam, że czekają aż my się przedstawimy.
-Jestem Coldsnap, Alfa watahy Europy.
-A ja Talon, także Alfa watahy Europy.-powiedział Talon.
Podeszła do nas jedna wadera i przedstawiła się:
-Ja jestem Solitaire, Alfa watahy Australii.
Po czym wycofała się. Zaraz za nią odezwała się inna wadera.
-Jestem Sandstorm alfa watahy Afryki.
-Jestem Bloody Valentine.-odezwała się inna.- Beta watahy Azji. Na alfę czekam, a sama nie chcę nią być.
-Ja jestem Windstream, alfa watahy Obydwu Biegunów.
Na samym końcu wystąpił basior, który wyglądał dość nieufnie.
-Zwą mnie Anubis i jestem alfą watahy obydwu Ameryk.
Nasze spotkanie było dość krótkie. W zasadzie zaraz potem poszliśmy, ale przynajmniej wiedziałam, że są też inne watahy w okolicy.
Z przeciwnych stron zbliżały się inne wilki. CZułam, że nie powinniśmy walczyć w tym miejscu.Weszliśmy do środka.
-Kim jesteście?- zapytałam się.
Nie odpowiedzieli. Zrozumiałam, że czekają aż my się przedstawimy.
-Jestem Coldsnap, Alfa watahy Europy.
-A ja Talon, także Alfa watahy Europy.-powiedział Talon.
Podeszła do nas jedna wadera i przedstawiła się:
-Ja jestem Solitaire, Alfa watahy Australii.
Po czym wycofała się. Zaraz za nią odezwała się inna wadera.
-Jestem Sandstorm alfa watahy Afryki.
-Jestem Bloody Valentine.-odezwała się inna.- Beta watahy Azji. Na alfę czekam, a sama nie chcę nią być.
-Ja jestem Windstream, alfa watahy Obydwu Biegunów.
Na samym końcu wystąpił basior, który wyglądał dość nieufnie.
-Zwą mnie Anubis i jestem alfą watahy obydwu Ameryk.
Nasze spotkanie było dość krótkie. W zasadzie zaraz potem poszliśmy, ale przynajmniej wiedziałam, że są też inne watahy w okolicy.
Watahy
Jak już pewnie zauważyliście doszły nowe watahy więc jeżeli ktoś chce sie przenieść niech napisze do mnie:
arya0810 (doggi)
arya0810 (howrse)
blaskszmaragdziku@gmail.com
arya0810 (doggi)
arya0810 (howrse)
blaskszmaragdziku@gmail.com
piątek, 15 lutego 2013
Od Makao
Makao usiadła razem z Coldsnap pod drzewem. Uśmiechnęła się do niej.
-Opowiem ci moją historię. Dokładnie. I nie męcz mnie już o to więcej.
Urodziłam się daleko, w gęstym i prawie niezaludnionym lesie. Miałam czworo rodzeństwa. Mój ojciec był Alfą, a matka doskonałą Łowczynią. Gdy miałam dwa miesiące, w okolice naszego Legowiska przyszła grupka nieznanych nam ludzi. Nie byliśmy zbyt podejrzliwi, ale rodzce trzymali nas, szczenięta, z dala od nich. Mieli rację.
Pewnego dnia jeden z moich braci, Jazz, namówił nas na spacer pod nieobecność matki. Poszliśmy calą piątką. Dobrze znaliśmy okolicę i nie obawialiśmy się niczego. Może byliśmy zbyt pewni siebie, może to po prostu taka cecha dzieciństwa, a może... nie ważne. Natknęliśmy się na tych obcych ludzi. To było zupełnie nieoczekiwane. Jeden z nich zarzucił worek na Jazza, inny na mnie i na Fi, moją siostrę. Reszta chyba zdążyła uciec. Obok słyszałam szamotaninę Jazza i gniewne krzyki ludzi. Potem rozdzierany worek i wrzask bólu. Jazz... uwolnił się?
Zostałam ja i Fi. Ściśnięte w jednym worku przeżywałyśmy koszmar. Początkowo wyłyśmy rozpaczliwie, wołając o pomoc. Próbowano nas tego oduczyć kopniakami. Z niejakim wstydem przyznaję, że się to udało. Nie byłyśmy silne duchem, a wilczęta słabo panują jeszcze nad odruchami, więc opór ustał. Zaczęłam zastanawiać się, co będzie dalej. Co się stanie? Podróż się dłużyła. Pewnego dnia rozwarto worek. Spojrzałam z odrazą na człowieka nade mną. Do środka wsunęła się ręka i wyjęła moją siostrę. Dziabnęłam rękę i skaleczyłam. Szkoda, że nie byłam większa. Fi przełożono do drugiego worka i przez chwilę słyszałam, jak popiskiwała cicho, a potem jej głos zagłuszyli ludzie. Zrozumiałam, że Fi poniesiono gdzie indziej niż mnie i nigdy jej już nie zobaczę.
Nie będę opisywała dalszej podróży. W każdym razie doszliśmy do obozowiska. Później się dowiedziałam, że nazywa się to cyrk. Kilka dni później zaczęto mnie ''szkolić'', tzn męczyć, abym robiła różne dziwne rzeczy. A przecież byłam dopiero szczenięciem! Karmili mnie mało i rzadko, tylko wtedy, gdy podobały im się moje wyniki tego dziwnego szkolenia. W ten sposób dorastałam, wkrótce zaczęto mnie wystawiać na pokazach ku uciesze tłumu ludzi. Męczyłam się tak parę lat, aż do pewnej zimowej nocy.
Było wyjątkowo zimno. Jak zwykle ze swojej klatki nasłuchiwałam odległych odglosów lasu i co jakiś czas wyłam żałośnie. Dotąd nie przynosiło to efektów, co najwyżej dostałam kopniaka od wartownika. Nagle usłyszałam lekkie stąpanie lap po śniegu. Odwróciłam się w tamtą stronę. Wilk o jasnej, wtapiającej się nieco w tło sierści szedł obok klatek. Był mniej więcej w moim wieku, może trochę starszy. Pisnęłam do niego, bylo jasne, że mnie zauważył. Skierował na mnie wzrok i mruknął:
- Biedna... Ludzie są straszni.
Myślałam, ze pódzie dalej, ale on zaczaił się za wartownikiem. Skoczył mu na plecy i ogłuszył, a potem zerwal lańcuch z klatki podtrzymujący kłódkę jednym kłapnięciem zębów! Podobnie uczynił z kilkoma innymi klatkami i po chwili oszołomione nieco zwierzęta zaczęły wychodzić z klatek w gęsty ciemny las.
Ja także się odwróciłam, ale nieznajomy wilk powiedział:
- Chodź ze mną.
Zgodziłam się, bo niewiele wiedzialam o życiu w lesie i pewnie bym dlugo nie przeżyla sama. Poszliśmy krętą ścieżką między sosnami i doprowadził mnie do pospiesznie wykopanego legowiska. Powiedział, że jego brat wkrótce wróci z polowania, a że jest świetnym lowcą, to na pewno starczy dla mnie. Powiedzial też, że się nazywa Draugluin i że od kilku lat razem z bratem wędrują po świecie. Jak przewidywał Draugluin, jego brat wrócił z posiłkiem i po raz pierwszy od dawna sie najadlam. Carcharoth - brat - zgodził się, bym wędrowala z nimi. Od tego czasu wlóczymy się po świecie, ale dopiero teraz Draugluin zostal moim partnerem i dołączyliśmy do watahy.
niedziela, 13 stycznia 2013
sobota, 12 stycznia 2013
Od Derlisa
Kilka dni temu dołączyłem a już czuje się jak w domu. Mieliśmy w naszych terenach piękny obfity w zwierzynę las a także czyste przejrzyste jezioro. Kierowałem się teraz nad rzekę. Gdy doszłem postanowiłem iść jej brzegiem aż do wodospadu - granicy terytoria. Idąc rozmyślałem o różnicach watah - poprzedniej i mojego teraźniejszego domu. Tam była jedna jak na taką watahę ciasna jaskinia, a tutaj każdy miał własną. Ja mieszkałem w grocie Green. Bardzo mi się podobała ponieważ jedno jej wyjście prowadziło do podziemnego źródła a drugie do lasu. Z zamyślenia wyrwał mnie cień pijącej wilczycy w oddali. Od razu rozpoznałem w niej Frostbolt. Zastanawiałem się czy podejść czy nie. Przecież dlaczego miałbym jej unikać? Nie było żadnego powodu. Zbliżyłem się.
- Cześć Frostbolt. Jestem Derlis.
- Ach tak słyszałam że dołączyłeś - zmierzyła mnie jakby chłodnym wzrokiem.
- Mam pytanko. Czy las, jezioro i rzeka to całe nasze tereny ?
- Yyymm... nie. Jeszcze jest polana. Znajduje się w prawo za lasem. - odpowiedziała zimno
- Nie byłem tam. Pokarzesz mi gdzie to jest ?
- ok. - już trochę mniej niechęci
Szliśmy w milczeniu przez las. Za zakrętem ukazała się piękna polana.
- Ładnie tu. - powiedziałem.
- Wiem. A jak to się stało że się tu znalazłeś - spytała trochę przyjaźniej.
- Długa historia ...
- A my mamy dużo czasu.- nagle zrobiła się ciekawa
- No byłem w watasze. Byłem tropicielem, zastępcom głównego. Żyło nam się dobrze, lecz pewna wataha na nas napadła i wygrała. Zabrała na połowę terenów. Nasza wataha była liczna, miała dużo szczeniaków. Mieliśmy aż dwie mieszkalne jaskinie. Zabrali nam tę większą i pozostawili w ciasnej. Potem następna napadła i następna. Próbowaliśmy obronić nasze małe schronienie. Wiele osobników zginęło w tym szczeniaki. Postanowiliśmy się zemścić. Ja miałem wtedy lekko ponad rok. Jedną pokonaliśmy ale one zawarły sojusz i znów nas ograbiły. W następnej wojnie zginęła moja matka próbując mnie ukryć. A potem ojciec. Zostałem sam. Zakradłem się w nocy do jaskini wrogów. Wiedziałem dokładnie gdzie jest bo sam tam mieszkałem. Spały tam wilki. Ranny Alfa i jego młody syn. Alfa by sam za niedługo skonał więc go zostawiłem. Jego syn był silny i młody, miałem zamiar go zabić, lecz to byłoby niesprawiedliwe. Zbudziłem go i cicho ogłuszyłem. Wyciągnąłem go do lasu. Tam się ocknął i stanęliśmy do walki. Po walce byłem ledwo żywy a on martwy. Zrzuciłem jego ciało ze skarpy i uciekłem. Zaczęli mnie tropić wrogowie. Kilku z nich zabiłem, lecz przetrwał jeden. Złapał mnie i zaczął okaleczać. Straszliwie okaleczony zostałem pozostawiony na pastwę losu. Szłem ostatkiem sił przez las. Znalazł mnie pewien szaman. Zaopiekował się mną. Dzięki niemu wyzdrowiałem. Powiedział mi że jeszcze trzy razy wrogowie na mnie napadną, po ostatniej walce miałem wypić eliksir regenerujący i usuwający rany i blizny. Odbyłem dwie krwawe zwycięskie walki. Ostatni napad odbył się w nocy. Ostatkiem sił walczyłem z ... wilczycą. Nie zabiła mnie, bo była zmuszona do walki choć była ciężko ranna. Podzieliłem się z nią eliksirem. Wędrowaliśmy razem. Byliśmy przyjaciółmi. Lecz przywódca - córka poprzedniego Alfy i siostra wilka którego zabiłem, wykryła zdradę ze strony wilczycy. Napadła na nas gdy spaliśmy. Adine ( moją przyjaciółkę ) okaleczyła na moich oczach, a mi pozostawiła wielkie rany. Zostałem z konającą Adine. Ona powiedziała że to była jej znienawidzona kuzynka, a także gdzie są najbliższa watahy. Następnej nocy zbudziła mnie i kazała wyjść na dwór. Wskazała na księżyc i powiedział że to moje przeznaczenie, a także kazała siebie dobić. Skróciłem jej cierpienie i udałem się w kierunku watah. Ta była najbliższa i nie miała żadnego związku z tamtymi wydarzeniami. - zakończyłem ciężko. - Teraz ty powiedz coś o sobie.
---------------------------------CD od Frostbolt---------------------------------
-Właściwie to nic ciekawego w porównaniu z tym co ty opowiedziałeś. Moja historia nie jest zresztą z byt długa. No i kondolencje z powodu przyjaciółki.-starałam uśmiechnąć się najcieplej jak mogłam.-Okres jeszcze z przed watahy był najcięższy. Nad światem panowała zima stulecia, a my na dodatek mieszkaliśmy w watasze mrozu. Poza naszymi granicami było i tak bardzo zimno, ale tam łapy przymarzały do ziemi jeżeli pół minuty stało się w bezruchu. Nigdy nie wiadomo było czy obudzisz się żywy. Ja miałam w tedy miesiąc i choć było trochę za wcześnie na to, to już odkrywałam swoje moce, które nie poprawiały sytuacji. Mimo, ze moi rodzice byli betami to ja już jako szczeniak spadłam do najniższego poziomu Omegi. Była tylko jedna wilczyca, która nie traktowała mnie jak coś złego, to była moja przyjaciółka Snowfall. Byłyśmy sobie bardzo bliskie. Rozdzieliło nas to, ze gdy ja przymierałam głodem z powodu wymrożenia zwierzyny zabrali mnie stamtąd. To był dzień poprzedzający lepsze dni i dzień śmierci Snowfall. Wciąż nie wiem czemu zmarła. Mam tylko nadzieję, że nie cierpiała.-zakończyłam.-No to wiesz o mnie wszystko. Oczywiście potem doszliśmy tutaj i rodzice postanowili założyć watahę. Teraz jestem szczęśliwa, ale brakuje mi Snowfall-zakwiliłam.
Deliris szturchnął mnie mnie pocieszająco łapą. Gdy wreszcie się ogarnęłam zakomunikowałam:
-No to jest nasza polana. Muszę już iść. Pa. Gdybyś czegoś potrzebował to powiedz.
I odeszłam. Byłam sztywna, ale to dla tego, że to było trochę krępujące tak się otwierać przed kimś kogo znałam dopiero od paru dni. Przedyskutowałam tą sprawę z Elentarisem, który zgodził się ze mną co do tego, a potem położyłam się w jaskini i spróbowałam zasnąć, ale przez całą noc albo myślałam o Derlisie, albo śniłam koszmaary o mojej ostanie nocy w watasze mrozu.
- Cześć Frostbolt. Jestem Derlis.
- Ach tak słyszałam że dołączyłeś - zmierzyła mnie jakby chłodnym wzrokiem.
- Mam pytanko. Czy las, jezioro i rzeka to całe nasze tereny ?
- Yyymm... nie. Jeszcze jest polana. Znajduje się w prawo za lasem. - odpowiedziała zimno
- Nie byłem tam. Pokarzesz mi gdzie to jest ?
- ok. - już trochę mniej niechęci
Szliśmy w milczeniu przez las. Za zakrętem ukazała się piękna polana.
- Ładnie tu. - powiedziałem.
- Wiem. A jak to się stało że się tu znalazłeś - spytała trochę przyjaźniej.
- Długa historia ...
- A my mamy dużo czasu.- nagle zrobiła się ciekawa
- No byłem w watasze. Byłem tropicielem, zastępcom głównego. Żyło nam się dobrze, lecz pewna wataha na nas napadła i wygrała. Zabrała na połowę terenów. Nasza wataha była liczna, miała dużo szczeniaków. Mieliśmy aż dwie mieszkalne jaskinie. Zabrali nam tę większą i pozostawili w ciasnej. Potem następna napadła i następna. Próbowaliśmy obronić nasze małe schronienie. Wiele osobników zginęło w tym szczeniaki. Postanowiliśmy się zemścić. Ja miałem wtedy lekko ponad rok. Jedną pokonaliśmy ale one zawarły sojusz i znów nas ograbiły. W następnej wojnie zginęła moja matka próbując mnie ukryć. A potem ojciec. Zostałem sam. Zakradłem się w nocy do jaskini wrogów. Wiedziałem dokładnie gdzie jest bo sam tam mieszkałem. Spały tam wilki. Ranny Alfa i jego młody syn. Alfa by sam za niedługo skonał więc go zostawiłem. Jego syn był silny i młody, miałem zamiar go zabić, lecz to byłoby niesprawiedliwe. Zbudziłem go i cicho ogłuszyłem. Wyciągnąłem go do lasu. Tam się ocknął i stanęliśmy do walki. Po walce byłem ledwo żywy a on martwy. Zrzuciłem jego ciało ze skarpy i uciekłem. Zaczęli mnie tropić wrogowie. Kilku z nich zabiłem, lecz przetrwał jeden. Złapał mnie i zaczął okaleczać. Straszliwie okaleczony zostałem pozostawiony na pastwę losu. Szłem ostatkiem sił przez las. Znalazł mnie pewien szaman. Zaopiekował się mną. Dzięki niemu wyzdrowiałem. Powiedział mi że jeszcze trzy razy wrogowie na mnie napadną, po ostatniej walce miałem wypić eliksir regenerujący i usuwający rany i blizny. Odbyłem dwie krwawe zwycięskie walki. Ostatni napad odbył się w nocy. Ostatkiem sił walczyłem z ... wilczycą. Nie zabiła mnie, bo była zmuszona do walki choć była ciężko ranna. Podzieliłem się z nią eliksirem. Wędrowaliśmy razem. Byliśmy przyjaciółmi. Lecz przywódca - córka poprzedniego Alfy i siostra wilka którego zabiłem, wykryła zdradę ze strony wilczycy. Napadła na nas gdy spaliśmy. Adine ( moją przyjaciółkę ) okaleczyła na moich oczach, a mi pozostawiła wielkie rany. Zostałem z konającą Adine. Ona powiedziała że to była jej znienawidzona kuzynka, a także gdzie są najbliższa watahy. Następnej nocy zbudziła mnie i kazała wyjść na dwór. Wskazała na księżyc i powiedział że to moje przeznaczenie, a także kazała siebie dobić. Skróciłem jej cierpienie i udałem się w kierunku watah. Ta była najbliższa i nie miała żadnego związku z tamtymi wydarzeniami. - zakończyłem ciężko. - Teraz ty powiedz coś o sobie.
---------------------------------CD od Frostbolt---------------------------------
-Właściwie to nic ciekawego w porównaniu z tym co ty opowiedziałeś. Moja historia nie jest zresztą z byt długa. No i kondolencje z powodu przyjaciółki.-starałam uśmiechnąć się najcieplej jak mogłam.-Okres jeszcze z przed watahy był najcięższy. Nad światem panowała zima stulecia, a my na dodatek mieszkaliśmy w watasze mrozu. Poza naszymi granicami było i tak bardzo zimno, ale tam łapy przymarzały do ziemi jeżeli pół minuty stało się w bezruchu. Nigdy nie wiadomo było czy obudzisz się żywy. Ja miałam w tedy miesiąc i choć było trochę za wcześnie na to, to już odkrywałam swoje moce, które nie poprawiały sytuacji. Mimo, ze moi rodzice byli betami to ja już jako szczeniak spadłam do najniższego poziomu Omegi. Była tylko jedna wilczyca, która nie traktowała mnie jak coś złego, to była moja przyjaciółka Snowfall. Byłyśmy sobie bardzo bliskie. Rozdzieliło nas to, ze gdy ja przymierałam głodem z powodu wymrożenia zwierzyny zabrali mnie stamtąd. To był dzień poprzedzający lepsze dni i dzień śmierci Snowfall. Wciąż nie wiem czemu zmarła. Mam tylko nadzieję, że nie cierpiała.-zakończyłam.-No to wiesz o mnie wszystko. Oczywiście potem doszliśmy tutaj i rodzice postanowili założyć watahę. Teraz jestem szczęśliwa, ale brakuje mi Snowfall-zakwiliłam.
Deliris szturchnął mnie mnie pocieszająco łapą. Gdy wreszcie się ogarnęłam zakomunikowałam:
-No to jest nasza polana. Muszę już iść. Pa. Gdybyś czegoś potrzebował to powiedz.
I odeszłam. Byłam sztywna, ale to dla tego, że to było trochę krępujące tak się otwierać przed kimś kogo znałam dopiero od paru dni. Przedyskutowałam tą sprawę z Elentarisem, który zgodził się ze mną co do tego, a potem położyłam się w jaskini i spróbowałam zasnąć, ale przez całą noc albo myślałam o Derlisie, albo śniłam koszmaary o mojej ostanie nocy w watasze mrozu.
piątek, 11 stycznia 2013
Wilk
Do naszej watahy dołączył kolejny wilk, powitajmy Derlisa. Odwiedźcie go jak najprędzej!
Coldsnap
Coldsnap
środa, 9 stycznia 2013
Hura!!!
Do naszej watahy doszedł Carcaroth! A także...Makao urodziła szczeniaki. To: Killer, Yin i Yang!
poniedziałek, 7 stycznia 2013
sobota, 5 stycznia 2013
Nowości
Niestety odeszli Wild, Nater, Winter i Killer. Za to przywitajmy nasze alfy i założycieli Coldsnap i Talon oraz ich córka Frostbolt oraz dzieci Roxy (która została) i Riptide czyli, Lutec, Lani i Miriam.
Snap
Snap
czwartek, 3 stycznia 2013
Amorki
No to wychodzi na to, że mamy nowe amorki. Nasza para to Roxa i Riptide. Ciekawe czy możemy się spodziewać potomstwa? =]
Od Riptide
Leżałem bezczynnie i wygrzewałem się w słońcu. Chętnie porobiłbym co innego, ale nie znałem jeszcze tak dobrze naszych terenów. Westchnąłem. Nawet nie miałem do kogo zagadać! No oczywiście podobała mi się Roxa, ale co ja nowy powiedziałbym jej? Na chwilę przerwałem rozmyślania by zobaczyć stojącą nade mną uśmiechniętą Roxę.
-Hej!-powiedziałem
-Cześć!-roześmiała się
-Oprowadzisz mnie?-uśmiechnąłem się do niej prosząco.
--------------------------------dokończenie od Roxy-------------------------------
-Jasne!-odpowiedziałam.
Wilk podniósł się szybko i ruszyliśmy. Zaczęliśmy rozmawiać o jakichś nieistotnych bzdetach. Niezbyt mi to przeszkadzało bo bardzo mi się podobał i chyba ja jemu też trochę.
-Riptide, bo wiesz...-zaczęłam-może to trochę za szybko, ale podobasz mi się i czy zechcesz być moim partnerem?
------------------------------Cd. od Riptide--------------------------
-Tak oczywiście.-W tej chwili byłem najszczęśliwszym wilkiem.
środa, 2 stycznia 2013
Subskrybuj:
Posty (Atom)